Zanim przejdziemy do następnych wierszy, zatrzymamy się chwilę wraz z Bożą Niewiastą na pustyni. Przeczytajmy dwie historie z życia proroka Eliasza, a potem zastanowimy się nad sensem tej ucieczki.
„I doszło go takie słowo Pana: Odejdź stąd, a udaj się na wschód i ukryj się nad potokiem Kerit, który wpływa od wschodu do Jordanu. Z potoku tego będziesz pił, a krukom nakazałem, aby cię tam żywiły.” 1 Król. 17:2-4
„Achab opowiedział Izebel wszystko, co uczynił Eliasz i jak kazał wybić mieczem wszystkich proroków Baala. Wtedy Izebel wyprawiła gońca do Eliasza z takim poselstwem: To niechaj uczynią bogowie i niechaj to sprawią, że jutro o tym czasie uczynię z twoim życiem to samo, co stało się z życiem każdego z nich. Zląkł się więc i ruszył w drogę, aby ocalić swoje życie, i przyszedł do Beer-Szeby, która należy do Judy, i tam pozostawił swojego sługę. Sam zaś poszedł na pustynię o jeden dzień drogi, a doszedłszy tam, usiadł pod krzakiem jałowca i życzył sobie śmierci, mówiąc: Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie. Potem położył się i zasnął pod krzakiem jałowca. Lecz oto dotknął go anioł i rzekł do niego: Wstań, posil się! A gdy spojrzał, oto przy jego głowie leżał placek upieczony i dzban z wodą. Posilił się więc i znowu się położył. Lecz anioł przyszedł po raz drugi, dotknął go i rzekł: Wstań, posil się, gdyż masz daleką drogę przed sobą. Wstał więc i posiliwszy się, szedł w mocy tego posiłku czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do góry Bożej Choreb. I wszedł tam do pieczary, aby tam przenocować. Lecz oto doszło go słowo Pana tej treści: Co tu robisz, Eliaszu? A on odpowiedział: Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, poburzyli twoje ołtarze, a twoich proroków wybili mieczem. Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać. (…) A on odpowiedział: Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga Zastępów, gdyż synowie izraelscy porzucili przymierze z tobą, twoje ołtarze poburzyli, a twoich proroków wybili mieczem. Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać (...) Zachowam w Izraelu jako resztkę siedem tysięcy, tych wszystkich, których kolana nie ugięły się przed Baalem, i tych wszystkich, których usta go nie całowały.” 1 Król. 19:1-10, 14,18
Ucieczka? Jaka ucieczka? To smok powinien uciec przed Niewiastą, a nie odwrotnie. Tym bardziej, że widzimy w apokaliptycznej Niewieście symbol Kościoła. Omawiając dziesiąty i jedenasty rozdział widzieliśmy, że konflikt sił Bożego Przeciwnika a ludem Bożym był walką nierówną. Raz jedna strona atakowała, raz druga odnosiła zwycięstwo. Dwaj Świadkowie ponieśli pozorną porażkę, a nawet śmierć. Przypominało to przeciąganie liny. Teraz widzimy, że ktoś kto pochodzi od Boga musi uciekać na pustynię. Kilka dni temu pisałem o nierównej z pozoru walce i dzisiaj powtórzę tę myśl. Jesteśmy żołnierzami, trwa walka, prawdopodobnie jest to walka o "święte miasto" miejsca uświęcone przez obecność Chrystusa w Jego Kościele. Mogą to być zbory, miasta, a nawet rodziny. Raz jest zwycięstwo, a po nim przychodzi pozorna porażka, zwycięstwo i ponownie pozorna porażka, a nawet chwilowa śmierć (unicestwienie), to przypomina przeciąganie liny... niby równe siły ale… Niewiasta ucieka na pustkowie, Teraz inicjatywa, szala zwycięstwa przechyla się na stronę nieprzyjaciela Boga. Jak to jest możliwe ? Dzisiaj wielu biblijnie wierzących Braci i Sióstr na całym świecie jest dokładnie w tym miejscu. Składają świadectwo o Jezusie, podejmują się boju o wiarę, i różnie bywa, są zwycięstwa i są też srogie porażki, zdarza się pustynia. Tak jak z przeciąganiem liny, rano zwycięstwo jest metr po naszej stronie, a już wieczorem o metr przegrywamy. Jednak walcz do końca, bo ostateczne zwycięstwo należy do Pana. A kiedy Bóg pośle Ciebie na pustynię, gdy będziesz z powodu swoich przekonań opartych na Bożym Słowie, wykluczony i odizolowany, nie załamuj się, Bóg zapewni Tobie pożywienie na pustyni. Boży kelnerzy już tam czekają.
W poprzednim komentarzu napisałem, że ludzie Boży w Biblii, prorocy, apostołowie doświadczali swojej pustyni. My także wiele razy doświadczamy pustyni w naszym życiu. Czy wtedy Bóg nas opuszcza? Przenigdy, wtedy doświadczamy najgłębszej relacji z Bogiem i jesteśmy w cudowny sposób posilani przez Niego. Ucieczka, odwrót nie zawsze oznacza rezygnację, to nie jest tchórzliwa ucieczka z pola bitwy, to jest ucieczka strategiczna, wpisana w scenariusz ostatecznego zwycięstwa. Czytamy, że Bóg sam przygotowuje odpowiednie miejsce ucieczki. Pan Jezus w swoich zapowiedziach trudnych czasów mówił też o ucieczce.
„Gdy tedy ujrzycie ohydę spustoszenia, stojącą tam, gdzie stać nie powinna - kto czyta, niech uważa - wtedy ci, co są w Judei, niech uciekają w góry.” Mar. 13:14
„A gdy was prześladować będą w jednym mieście, uciekajcie do drugiego; zaprawdę powiadam wam: Zanim zdążycie obejść miasta Izraela, Syn Człowieczy przyjdzie.” Mat. 10:23
„Wtedy mieszkańcy Judei niech uciekają w góry, a ci, którzy są w obrębie miasta, niech wyjdą z niego, a mieszkańcy wsi niech nie wchodzą do niego.” Łuk. 21:21
William Barclay w swoim komentarzu zamieścił ciekawą informację historyczną dotyczącą tamtych czasów;
"1. W czasach Antiocha Epifanesa, gdy za przestrzeganie zakonu i czczenie prawdziwego Boga groziła śmierć, „wielu, którzy szukali tego, co sprawiedliwe i słuszne, udało się na pustynię i tam przebywało” (1 Mach 2,29).
2. W 70 roku n.e. Jerozolima została zburzona przez Rzymian. Lata poprzedzające ten rok były latami wielkiego rozlewu krwi i powszechnego powstania, dlatego każdy myślący człowiek mógł przewidzieć, czym się to wszystko skończy. Euzebiusz, historyk chrześcijański, powiada, że przed samą katastrofą chrześcijanie jerozolimscy zostali ostrzeżeni przez autorytatywne objawienie, by opuścili Jerozolimę i przez Jordan udali się do Perei, i zamieszkali tam w mieście zwanym Pella (Euzebiusz: Historia kościelna 3,5). Właściwie jest to nawiązanie do słów Jezusa odnoszących się do czasów ostatecznych. Gdy uczniowie ujrzą ohydę spustoszenia, powinni uciekać w góry (Mk 13,14) i tak właśnie postąpili.
H. B. Swete znowu widzi w tym coś symbolicznego. Kościół musi uciekać na pustynię, a pustynią była samotnia. Życie pierwotnych chrześcijan było życiem w samotności, gdyż byli oni odizolowani od pogańskiego świata. Są chwile, gdy świadectwo chrześcijańskie jest głosem rozlegającym się na pustyni – jednak i w ludzkiej samotności jest boskie pocieszenie. Tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni znowu jest typowym okresem ucisku i nieszczęścia."
Ten tekst, Objawienie 11:6, przypomina nam, że nigdy świat i jego obecny system wartości nie będzie przyjazny dla kościoła, że nadal jesteśmy w pustynnym, nieprzyjaznym miejscu, a nasza Ojczyzna jest w Niebie.
„Wszyscy oni poumierali w wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i powitali je z dala; wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na ziemi. Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają.” Hebr. 11:13-14
„A Bóg mój zaspokoi wszelką potrzebę waszą według bogactwa swego w chwale, w Chrystusie Jezusie.” Filip. 4:19
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz