Pan Jacek Święcki w
relacji z podróży śladami zborów z Apokalipsy w rozdziale „W ogniu
utrapienia” pisze: „Dziś owa wielka starożytna metropolia spoczywa pod fundamentami
współczesnego centrum Izmiru i wszystko na to wskazuje, że nigdy nie będzie w
pełni odsłonięta. A jednak archeologom udało się odnaleźć i wykopać agorę
(to znaczy rynek), w której ongiś skupiało się życie miasta. I to tylko
dlatego, że na wierzchu znajdował się stary cmentarz, który to władze
nowoutworzonej Republiki Tureckiej na początku lat 30tych XXgo wieku
postanowiły złożyć na ołtarzu nauki i kultury. Pozostało po nim jedynie
kilkadziesiąt marmurowych tureckich nagrobków o misternych motywach
dekoracyjnych, które można dostrzec na uboczu, gdy tylko wchodzi się na agorę.
Na powierzchni zachowało się jedynie kilkadziesiąt ładnych kolumn z kapitelami w stylu korynckim (o motywie liści akantu). Zwraca także uwagę resztka łuku bramy w niewielkim popiersiem Faustyny, żony cesarza-filozofa Marka Aureliusza. Umieszczona obok tablica z greckim napisem informuje, że to ona właśnie przyczyniła się do odbudowy miasta po strasznym trzęsieniu ziemi z 178 roku ne. Najciekawsze są jednak podziemia, w których znajdowały się cysterny i magazyny wszelkiego rodzaju. Dawne źródło zaopatrujące Smyrnę w wodę bije do tej pory i można też przyjrzeć się wspaniale zaprojektowanej kanalizacji. Sklepienia są na ogół półokrągłe, aczkolwiek zdarzają się także konstrukcje żebrowe osadzone na krótkich, choć masywnych, kolumnach przypominających do złudzenia styl gotycki. Innowacja ta miała ochronić budynki miasta przed kolejnymi wstrząsami tektonicznymi. Całość sprawia imponujące wrażenie szczególnie ze względu na niezwykle harmonijne linie poszczególnych sklepień. Jest to z pewnością najlepiej zachowana tego typu konstrukcja we wschodnim basenie morza Śródziemnego.
Smyrna
to miejsce, gdzie rozegrało się wiele ludzkich tragedii i gdzie za wierność
sumieniu i zasadom płaciło się najwyższą cenę. Apokaliptyczny list do gminy
smyrneńskiej nieprzypadkowo wspomina o obelgach, prześladowaniach, więzieniu, a
nawet męczeńskiej śmierci. Gdy czytamy okólny list o chwalebnym świadectwie
biskupa Polikarpa, rozumiemy aż nadto dobrze ten kontekst. Szczególnie ostry
ton Jezusa w stosunku do miejscowej gminy żydowskiej – nazywa ją wszak
„synagogą Szatana (tj. oskarżyciela)” – też nie powinien nas dziwić. Żydzi
bowiem mieli potem odegrać szczególną rolę przy aresztowaniu i egzekucji św.
Polikarpa: sami przynieśli drewno na jego stos i potem najgłośniej domagali się
od prokonsula spalenia martwego ciała męczennika. Tymczasem tamtejsi
chrześcijanie przejęli ogromnie wiele z żydowskich obyczajów – nie na darmo w
liście zaznacza się, że śmierć Polikarpa nastąpiła w Wielki Szabat. Otóż
w ten sposób do dziś w Etiopii określa się niedzielę, zaś sobotę, którą
tamtejszy Kościół też obchodzi, nazywa się Małym Szabatem. Jezus widzi
zatem autentycznych Żydów jedynie w smyrneńskich chrześcijanach, a nie w tych,
którzy aktywnie współpracują z poganami, aby wymazać Jego Imię z serc i z pamięci.
Tak jakby raz jeszcze chciał podkreślić, że same tylko więzy pokrewieństwa nic
dla Niego nie znaczą, jeśli nie są dopełnione posłuszeństwem wobec Słowa Bożego
(por. Łuk. 8,21). źródło: www.mateusz.pl/mt/js
William
Barclay w swoim komentarzu do Księgi Objawienia podaje bardzo cenne informacje
na temat Smyrny:
„Umieszczenie
Efezu na pierwszym miejscu listy siedmiu zborów było rzeczą konieczną, zaś na
drugim miejscu musiała być umieszczona Smyrna. Ze wszystkich miast Azji Smyrna
była miastem najpiękniejszym. Nazywano ją ozdobą Azji, koroną Azji i kwiatem
Azji. Lucjusz powiedział, że jest to „najpiękniejsze miasto Jonii”. Arystyd,
który śpiewał pieśni na cześć Smyrny mówił o „dostojeństwie widocznym w każdej
części tego miasta, jasności przenikającej wszystkie jego zakątki i sięgającej
aż do niebios jak błysk spiżowej zbroi u Homera”. Uroku Smyrnie dodawał
zachodni wiatr, łagodny zefir stale wiejący jej ulicami. „Wiatr ten – powiada Arystyd
– wieje przez wszystkie części miasta i stąd powietrze jest tam tak świeże jak
w alei zasadzonej drzewami”. Stale wiejący z zachodu wiatr wywoływał tylko
jeden niekorzystny skutek. Ścieki miejskie spływały do zatoki, nad którą stało
miasto, a zachodni wiatr nie pozwalał im oddalać się w głąb morza, lecz
zatrzymywał je przy brzegu.
Smyrna
miała wspaniałe położenie. Znajdowała się ona przy końcu drogi prowadzącej
przez Lidię i Frygię i dalej na Daleki Wschód, miasto to sprawowało kontrolę
nad handlem bogatej doliny Hermus. Smyrna była wielkim handlowym miastem,
położonym na samym końcu długiej zatoki morskiej i stąd w centrum miasta
znajdowała się bezpieczna przystań; jej dodatkową zaletą było to, że w czasie
wojny wąska zatoka z łatwością mogła być przegrodzona łańcuchem. Nic więc dziwnego,
że na bitych tu monetach widnieje obraz statku handlowego wypływającego w
morze. Otoczenie miasta też było wyjątkowo piękne. Od portu wąskimi
serpentynami szło się na podgórze, za miastem znajdowało się Pagos, wzgórze pokryte
świątyniami i wspaniałymi budynkami, o których mówiło się jako o „koronie
Smyrny”. Współczesny podróżnik nazywa je „królewskim miastem, ukoronowanym
wieloma wieżami”. Arystydes porównywał Smyrnę z wielkim posągiem, którego nogi
znajdowały się w wodzie, tułów na równinie i zboczach górskich, zaś głowa –
ukoronowana wielkimi budynkami – na Pagos. Nazywał ją „kwiatem piękności,
jakiej ziemia i słońce nigdy dotąd nie dały ludzkości”.
Smyrna
była jednym z nielicznych miast w świecie, których powstanie i budowa zostały z
góry zaplanowane. Zostało ono założone jako kolonia grecka ok. 1000 roku przed
Chr. Około roku 600 przed Chr. miasto to przeżyło klęskę, gdyż od wschodniej
strony wdarli się do niego Licyjczycy i zburzyli je. Przez czterysta lat Smyrna
nie była miastem, a jedynie zbiorowiskiem małych wiosek; następnie Lizymachus
odbudował ją według wcześniej ustalonych planów. Teraz Smyrna posiadała
wielkie, proste i szerokie ulice. Strabon mówi o pięknych ulicach, wspaniałych
chodnikach i prostokątnych budynkach tego miasta. Najsłynniejszą ze wszystkich ulic
była Ulica Złota, prowadząca od świątyni Zeusa do świątyni Kybele. Przebiegała
ona przez całe podnóże wzgórza Pagos; o ile budynki na tym wzgórzu stanowiły
koronę Smyrny, Ulica Złota była jej wspaniałym naszyjnikiem.
Zwróćmy
przy tym uwagę na jedną ciekawą rzecz, która mówi o tym, z jaką troską i
znajomością sprawy Jan przekazuje listy od zmartwychwstałego Chrystusa.
Zmartwychwstały Chrystus został tu nazwany tym, „który był umarły, a ożył”.
Jest to echo doświadczeń historycznych samego miasta Smyrny. Smyrna miała też
inne powody do wielkości. Było to miasto wolne, które wiedziało czym jest
zależność. Zanim Rzym zapanował nad światem, Smyrna połączyła z nim swój los i
nigdy nie wahała się w swojej wierności. Cyceron nazywał Smyrnę „jednym z
naszych najwierniejszych i najdawniejszych przyjaciół”. W wojnie przeciwko
Mitrydadesowi na Dalekim Wschodzie Rzym spotkało niepowodzenie. Gdy żołnierze
rzymscy cierpieli z głodu i zimna, mieszkańcy Smyrny zdjęli z siebie swoje szaty
i wysłali je wojsku. Szacunek Smyrny dla Rzymu był tak wielki, że już w 195
roku przed Chr. było to pierwsze miasto w świecie, które wzniosło świątynię
bogini Romy, a gdy w 26 roku po Chr. miasta Azji Mniejszej rywalizowały ze sobą
o przywilej zbudowania świątyni boskiemu Tyberiuszowi, Smyrna zwyciężyła nawet
Efez i zdobyła ten zaszczyt.
Smyrna
nie tylko wyróżniała się handlem, pięknością, wyjątkową postawą polityczną i
religijną, było to również miasto o bogatej kulturze. Apolloniusz z Tyany na
przykładzie Smyrny dowodził, że tylko ludzie mogą uczynić miasto wielkim.
Powiedział on: „Choć Smyrna jest najpiękniejszym ze wszystkich miast pod
słońcem, opanowała morze i zawładnęła źródłami zefiru, to jednak większym
urokiem jest noszenie na sobie korony ludzkiej niż korony z portyków, obrazów i
złota przewyższającej kryterium ludzkie: gdyż budynki można podziwiać na
miejscu, gdzie zostały wybudowane, zaś ludzi można widzieć wszędzie i wszędzie
mogą oni opowiadać o swoim mieście, tak wielkim jak kraje, które odwiedzają”. W
Smyrnie znajdował się stadion, na którym co roku odbywały się słynne igrzyska;
była tutaj też wspaniała biblioteka, wielki Odeon zwany domem muzyki, i teatr –
największy teatr w Azji Mniejszej. Smyrna była jednym z miast, które uważały
się za rodzinne miasto Homera, tu została wzniesiona muzealna budowla zwana
Homereion, a podobizna głowy Homera widniała na tutejszych monetach.
W
takim mieście można byłoby spodziewać się wspaniałych okazów architektury i
rzeczywiście w Smyrnie było wiele świątyń, poświęconych Kybele, Zeusowi,
Apollionowi, Nemezis, Afrodycie i Asklepiosowi. Smyrna wyróżniała się spośród
wszystkich miast greckich. Mommsen powiedział, że Azja Mniejsza była „rajem
miejskiej próżności”, a Smyrna spośród wszystkich miast tego regionu wyróżniała
się „rywalizacją z innymi miastami i własną dumą”. Każdy starał się wywyższyć
Smyrnę, a sam usiłował wspiąć się na wierzchołek drzewa miejskiej
administracji. Nie bez znaczenia więc w swoim liście zmartwychwstały Chrystus
nazywa siebie „pierwszym i ostatnim”. W porównaniu z Jego chwałą wszystkie osiągnięcia
ludzkie nie mają żadnego znaczenia. Smyrna wyróżniała się jeszcze jedną cechą,
którą zauważamy w naszym tekście i która miała poważne konsekwencje dla
mieszkających tam chrześcijan. Było tam wielu wpływowych Żydów (w. 9). I tak na
przykład zaofiarowali oni 10.000 denarów na upiększenie miasta. W Smyrnie byli oni
szczególnie wrogo usposobieni do chrześcijańskiego zboru, gdyż to spośród nich i
ludzi zainteresowanych judaizmem chrześcijanie werbowali swoich wyznawców. I
dlatego opis dziejów Smyrny możemy zakończyć przedstawieniem męczeńskiej
śmierci Polikarpa na tle powszechnie znanego faktu prześladowań chrześcijan w
tym mieście.
Polikarp,
biskup Smyrny, zginął śmiercią męczeńską w sobotę 23 lutego 155 roku. Było to w
czasie igrzysk, miasto wypełniały podniecone tłumy. Nagle usłyszano okrzyki:
„Precz z ateistami, szukajmy Polikarpa!” Bez wątpienia Polikarp mógłby się
ukryć, ale miał widzenie senne, w którym leżał na palącej się poduszce: po
przebudzeniu się powiedział swoim uczniom: Na pewno będę spalony żywcem. Miejsce
jego przebywania zostało zdradzone przez niewolnika, który załamał się w czasie
tortur. Gdy strażnicy przyszli po Polikarpa, kazał poczęstować ich posiłkiem i
obdarzyć wszystkim, czego sobie życzyli, a dla siebie prosił o przywilej jednej
godziny na modlitwę. Nawet przełożony strażników nie życzył Polikarpowi
śmierci. W drodze do miasta błagał starego biskupa: „Komu to zaszkodzi
powiedzenie: Cesarz jest Panem, i złożenie ofiary, aby w ten sposób ocalić
swoje życie?” Jednak Polikarp twierdził nieugięcie, że dla niego jedynie Jezus
Chrystus jest Panem. Gdy wstąpił na arenę, usłyszał głos z nieba, mówiący:
„Bądź odważny, Polikarpie, zachowaj się po męsku”. Prokonsul postawił go przed
wyborem: wypowiedzenie przekleństwa na Chrystusa i złożenie ofiary cesarzowi lub
śmierć. „Osiemdziesiąt sześć lat służę Mu – powiedział Polikarp – i przez ten
czas nie uczynił mi nic złego. Jakże mogę bluźnić przeciwko mojemu Królowi,
który mnie zbawił?” Gdy prokonsul zagroził mu stosem, Polikarp odpowiedział:
„Grozisz mi ogniem, który płonie krótko, ponieważ nie znasz ognia oczekującego
przewrotnych w czasie nadchodzącego sądu i wiecznego potępienia. Na co czekasz?
Podejdź i uczyń to co zamierzasz”
Tłum z pochodniami zbiegł się z warsztatów i łaźni
miejskich, a nawet Żydzi, którzy pierwsi znosili drewno na ogień, choć przez to
łamali swoje prawo zakazujące noszenia takich ciężarów w dniu sabatu. Inni zabierali
się do przywiązywania go do słupa. „Pozostawcie mnie bez przywiązywania –
powiedział – gdyż Ten, który daje mi moc do wytrwania w ogniu, dopomoże nie
ruszać się w płomieniach bez waszego zabezpieczenia”.”
Jeszcze jedna krótka relacja, pana Mariusza Radosza. "Ruszamy na północ, rozpoczynając drogę powrotną w kierunku Stambułu. Do tej pory przejechaliśmy 1160 km. Po kolejnych 80km dojeżdżamy do kolejnego zboru - Smyrny, obecnego Izmiru.
Smyrna to "przyjemny zapach". Ale wiadomo, że przyjemny zapach zioła wydają dopiero wtedy, kiedy są palone, ściskane czy pocierane. To nawiązuje do cierpień, których zaznał zbór Smyrny. Ale z tych doświadczeń zbór wyszedł zwycięsko! Jako jedno z niewielu miast zachowało do dzisiaj swoją starożytną nazwę. Do I wojny światowej, chrześcijanie greccy byli tam w większości i było to jedyne, o takim chrześcijańskim charakterze miasto w Turcji. Nie ma tu zbyt wielu pozostałości starożytności, zatem trzeba ich uważnie szukać wśród nowoczesnych budynków miasta. Jest to największe miasto na naszej trasie, nowoczesny port, drugi po Stambule w Turcji. Ważny ośrodek przemysłowy, handlowy i naukowy. Jeszcze niedawno - w roku 1960 miasto miało 400 tys. mieszkańców, dzisiaj ma ich 2,5 mln! Nie przepadamy za dużymi miastami, zmęczeni już oglądaniem ruin i ciągle pod wrażeniem Efezu, przejeżdżamy je zatrzymując się tylko na kilkanaście minut."
Jeszcze jedna krótka relacja, pana Mariusza Radosza. "Ruszamy na północ, rozpoczynając drogę powrotną w kierunku Stambułu. Do tej pory przejechaliśmy 1160 km. Po kolejnych 80km dojeżdżamy do kolejnego zboru - Smyrny, obecnego Izmiru.
Smyrna to "przyjemny zapach". Ale wiadomo, że przyjemny zapach zioła wydają dopiero wtedy, kiedy są palone, ściskane czy pocierane. To nawiązuje do cierpień, których zaznał zbór Smyrny. Ale z tych doświadczeń zbór wyszedł zwycięsko! Jako jedno z niewielu miast zachowało do dzisiaj swoją starożytną nazwę. Do I wojny światowej, chrześcijanie greccy byli tam w większości i było to jedyne, o takim chrześcijańskim charakterze miasto w Turcji. Nie ma tu zbyt wielu pozostałości starożytności, zatem trzeba ich uważnie szukać wśród nowoczesnych budynków miasta. Jest to największe miasto na naszej trasie, nowoczesny port, drugi po Stambule w Turcji. Ważny ośrodek przemysłowy, handlowy i naukowy. Jeszcze niedawno - w roku 1960 miasto miało 400 tys. mieszkańców, dzisiaj ma ich 2,5 mln! Nie przepadamy za dużymi miastami, zmęczeni już oglądaniem ruin i ciągle pod wrażeniem Efezu, przejeżdżamy je zatrzymując się tylko na kilkanaście minut."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz