Objawienie - Apokalipsa MP3

wtorek, 18 lutego 2014

Filadelfia - wspólnota z otwartymi drzwiami

"Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my," (Dz 15:28)

Od kilku dni noszę w swoich myślach wspólnotę w Filadelfii z listów do zborów z księgi Objawienia. Tak mało mamy o niej napisane, mało jak na pierwszy rzut oka na ten fragment w Biblii. Modliłem się modlitwą; - Panie mój, co jest szczególnego w tym kościele, i dzisiaj Bóg mi odpowiedział. - Ten zbór jest mi szczególnie bliskim ponieważ porusza się w każdym detalu zgodnie z moją wolą. Jego największa zaletą było to, że miał najmniejszą moc, że miał jak najmniejszy ludzki, cielesny potencjał w tym co robił. Miał najmniejszą moc, ale miał najszerzej, ze wszystkich wspólnot w Azji Mniejszej, otwarte drzwi. Poruszał się za obłokiem. Niebo nad zborem było otwarte. Zbór poruszał się dokładnie według celów jakie Bóg wytyczał tej wspólnocie. Zbór zachowywał Boże Słowo, znał głos swojego Pasterza, Jezusa Chrystusa. Poruszał się zgodnie z tym Słowem. Słowo natchnione przez Ducha Świętego wytyczało szlak.

„A do anioła zboru w Filadelfii napisz: To mówi Święty, prawdziwy, Ten, który ma klucz Dawida, Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, który zamyka, a nikt nie otworzy. Znam uczynki twoje; oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć; bo choć niewielką masz moc, jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mojego imienia. (Obj 7:8)

Ta wspólnota, Zgromadzenie Wybranych w Filadelfii, nie miała managerów, nie miała gwiazd, elokwentnych kaznodziei, może nawet nie miała zespołu muzycznego, ani wypasionego nagłośnienia, miała po prostu otwarte drzwi. Ten zbór w wielu dziedzinach, z ludzkiej perspektywy nie dorastał do pięt zborowi w Laodycei. Jedyna różnica tkwiła w „otwartościach” drzwi. W Filadelfii drzwi kościoła były otwarte dla Jezusa i przez Jezusa, a w Laodycei te same drzwi były zamknięte.

Dalej Bóg pokazał mi Dzieje Apostolskie i listy Pawła. To był kościół otwartych drzwi. Nie, nie otwartych dla świeckich możliwości i sposobów pozyskiwania ludzi, ale otwartych dla Boga i przez Boga. To był Kościół, tak jak ten w Filadelfii, żadnych ludzkich możliwości, ale to był Kościół pełen działania Ducha Świętego, pełen posłuszeństwa Bogu.

Ta zasada jest opisana w słowach „Duch Święty i my”. I wszystko się zazębiało, kleiło. Pan dawał chcenie i wykonanie. Filip nie potrzebował żadnego programu ewangelizacyjnego i szkolenia jak rozmawiać i pozyskać etiopskiego dworzanina. Piotr i Jan nie potrzebowali wykształcenia teologicznego i szkoły kaznodziejstwa ekspozycyjnego. Oni mieli to coś, że pięć minut ich kazania wystarczyło, że kilka tysięcy ludzi przyszło do Jezusa, a sparaliżowany od urodzenia, od ponad czterdziestu lat człowiek, mógł teraz skakać i wielbić Boga. Mógł wreszcie sam wejść przez otwarte drzwi do świątyni. Nie potrzebowali wynajmować pobliskiej areny, zapraszać na pokazy walki chrześcijańskich gladiatorów, czy chrześcijańskich wyścigów rydwanów. To co potrzebowali, i to co mieli to "szeroko otwarte wrota" do głoszenia Ewangelii, do rozdawania życia Jezusa Chrystusa.

Program ewangelizacyjny Filipa polegał na słuchaniu i na posłuszeństwie Duchowi Świętemu. "A anioł Pański rzekł do Filipa, mówiąc: Wstań i idź na południe drogą, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy. Jest to droga pustynna. ... I rzekł Duch Filipowi: Podejdź i przyłącz się do tego wozu. ... A Filip otworzył swoje usta i zwiastował mu dobrą nowinę o Jezusie, ... I kazał zatrzymać wóz, zeszli obaj, Filip i eunuch, do wody, i ochrzcił go. Gdy zaś wyszli z wody, Duch Pański porwał Filipa i eunuch nie ujrzał go więcej, lecz radując się jechał dalej swoją drogą." (Dz 8:26,29,35,38-39)

Duch Święty dawał zielone światło a oni tylko po prostu posłusznie za nim szli, Duch Święty zapalał czerwone oni powiedzieli, tam dzisiaj nie idziemy. Duch Święty zabronił iść do Bitynii, to nie szli. Duch Święty pokazał palcem na mapie Macedonię, poszli tam. Drzwi były otwarte.

„A gdy przyszli ku Mizji, chcieli pójść do Bitynii, lecz Duch Jezusa nie pozwolił im;” (Dz. 16:7); „I miał Paweł w nocy widzenie: Jakiś Macedończyk stał i prosił go, mówiąc: Przepraw się do Macedonii i pomóż nam. Gdy tylko ujrzał to widzenie, staraliśmy się zaraz wyruszyć do Macedonii, wnioskując, iż nas Bóg powołał, abyśmy im zwiastowali dobrą nowinę." (Dz 16:9-10)

Jaką oni, w Dziejach Apostolskich mieli moc? Z ludzkiego punktu widzenia, żadną, jeżeli już to niewielką. Zaraz na samym początku zgniliby w więzieniu, ale otwarte drzwi więzienia spowodowały, że ludzie nie mający żadnych ludzkich możliwości, żadnych znajomości z dworem cesarza, z kapłanami Jowisza i z biurem burmistrza Jerozolimy, zamiast siedzieć w więzieniu głoszą z odwagą Chrystusa na ulicach Jerozolimy.

Dzisiaj wiele planujemy, zbyt wiele, przeprowadzamy wielkie kampanie, szkolimy liderów, trenujemy pastorów, stosujemy programy i na koniec modlimy się; Panie pobłogosław tą konferencję, ten koncert, tą ewangelizację. Przecież musimy coś robić, nie możemy siedzieć z założonymi rekami, sami sobie pootwieramy drzwi. Takie myślenie to duchowa katastrofa. Dzisiaj w kościele jest wiele ludzkich możliwości, o wiele za wiele. To tak nie działało w Dziejach Apostolskich i w życiu Pawła, Piotra i Jana.

Kiedy kilka dni temu myślałem nad otwartymi drzwiami, wypisałem sobie wersety z Nowego Testamentu które mówią o otwartych drzwiach. Jestem zadziwiony tym jak bardzo ważną kwestią dla pierwszego kościoła chrześcijan były otwarte drzwi przez Boga.

„A gdy tam przybyli i zgromadzili zbór, opowiedzieli, jak wielkich rzeczy dokonał Bóg z nimi i jak poganom drzwi wiary otworzył.” (Dz. 14:27); „A w Efezie pozostanę aż do Zielonych Świąt, Albowiem otwarły się przede mną szeroko wrota dla owocnej działalności mojej, a przeciwników jest wielu.” (1 Kor 16:8-9); „Gdy przybyłem do Troady dla zwiastowania ewangelii Chrystusowej, a drzwi zastałem otwarte w Panu,” (2 Kor 2:12); „W modlitwie bądźcie wytrwali i czujni z dziękczynieniem, A módlcie się zarazem i za nas, aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej, z powodu której też jestem więźniem, Abym ją obwieścił, jak powinienem.” (Kol 4:2-4)




3 komentarze:

  1. Prawdę napisałeś. Życie chrześcijańskie wymaga żywej wiary i oczekiwania na głos Boży. Ta droga nie ma nic wspólnego z drogami tego świata.

    Dowiedziałem się że BG po ewangelizacjach odsyłał ludzi "do swoich parafii" i głosił zbawienie bez Jezusa - to tak jakby Filip powiedział "Nie ochczę Cię, wracaj do Etiopii do kapłanów, oni cię już dalej poprowadzą".

    Posłuszeństwo Panu nie jest popularną drogą, nie wiąże się ze zrozumieniem, poklaskiem i sławą. Nagroda za wytrwanie oczekuje w górze od samego Pana ale widać nie wszystkim to odpowiada, bo "ciało chce więcej".

    Bojaźni potrzeba tym którzy w imię ewangelizacji bratają się ze światem, przytłumiają przesłanie "ewangelii" poprzez mówienie półprawd - mówiąc tylko o tym co nas łączy, ale nie mówiąc już o tym że "bałwochwalcy nie wejdą do królestwa Bożego".

    "Lęk przed ludźmi nastawia na człowieka sidła, lecz kto ufa Panu, ten jest bezpieczny." - to jest mocne Słowo, nasze ja boi się tego "co ludzie powiedzą".

    "Początkiem mądrości jest Bojaźń Boża" - ona jest lekarstwem na wszelką głupotę i ślepotę duchową. Trzeba zacząć wierzyć w Boga wszechmogącego który może ciało i duszę zatracić na wieki a wtedy strach przed ludźmi nie będzie miał takiej mocy. Osobiście to przetestowałem, Bóg błogosławi proste posłuszeństwo - wyciąga rękę do tego który Jemu zaufał i nie pozwoli mu upaść.
    Podnosi, wspiera i dodaje sił ale świat tego nie pojmuje - to głupota w oczach świata!

    Nie jest to łatwe ale droga za Jezusem nie jest łatwa, jest trudna i wymaga podejmowania trudnych, niezrozumiałych dla świata decyzji.

    Czy dzisiaj, naszym zasadniczym pytaniem jest ciągle: "co na to PAN JEZUS"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Amen! Obserwuję w przerażeniem, że dzisiaj często Kościół w ogóle nie rozumie co to są te otwarte drzwi, albo sam próbuje je otwierać, nie pytając Pana. Zgadzam się z Tobą całkowicie, często podejmujemy własną aktywność żeby sprawić wrażenie, że przecież "coś się dzieje". Kościół coraz częściej naśladuje w tym świat, gdzie wyłącznie liderzy, mający "spójny program działania" mają szanse pociągnąć za sobą ludzi.

    OdpowiedzUsuń